Rzuciła się na pomoc. Otoczyła się czarnym płomieniem, który skutecznie bronił przed zimnem i lodem. Zapamiętała gdzie znajdywała się wojowniczka, czuła w którą stronę wiał wiatr, dodała do tego to, co widziała. Po chwili poszukiwań udało jej się dotrzeć do białej i pochwycić ją wielkimi łapami. Mocno uderzając skrzydłami wróciła do kryjówki i położyła ją na drewnie. Zgasiła płomyczki ochronne i otrzepała się. W takich chwilach dziękowała za swoje rozmiary i siłę, która miała też wiele... wiele minusów.
//Trzykropki mają po trzy kropeczki ;-)
Umhm... jest jeszcze brak logiki w tym poście- w śnieżycy prawie nic nie widać, ale mniejsza z tym.
//Done, poprawiłam.
Ostatnio edytowany przez Rozalia (09-12-14 15:53:32)
Offline
Twórca gry
Ryuin pokiwał siostrzenicy głową. Szkoda by było stracić tak dobrą wojowniczkę.
Otoczył pień ognistą zaporą, która chroniła ich i przed śniegiem, i przed zimnem.
- Teraz pozostało nam tylko czekać.
Offline
Rowan otrzepała się z resztek śniegu, i zrzuciła oblodzony hełm.
-Nigdy więcej tego nie rób. To ja mam chronić wasze życie, a nie wy moje.-rzuciła Rozalii chłodne spojrzenie.-Mimo wszystko dziękuję.-dodała po chwili, i skinęła głową. Potem spojrzała na Ryuin'a, ale za chwilę odwróciła wzrok. Zaczęła zeskrobywać pazurami warstwę lodu z hełmu. A taki ładny był... Teraz pokryje się rdzą, i tyle go widzieli. A kowali teraz nie ma. No i lipa.
//Jego imię odmienia się tak jak angielskie nazwisko ;-0/
Offline
Westchnęła. "Dobrze następnym razem pozwolę, Ci umrzeć.." Mruknęła w myślach i usiadła napuszając się.
Patrzyła na to co działo się na zewnątrz.. Biada każdemu stworzeniu, które nie ma schronienia.
Wróciła jednak do czyszczenia lotek. Nuciła cichutko Latawce
Offline
Twórca gry
Ryuin oparł się o 'ścianę'.
- Słuchajcie... jesteśmy bezpieczni, ale co jeżeli śnieżyca będzie trwała kilka dni? Bo chyba powietrzem nie będziemy się żywić. Zresztą, pomyślimy o tym później.
Jedyne o czym teraz marzył, to żeby znaleźć się w swojej ulubionej dziupli.
Offline
-Śmiem wątpić. Skoro śnieżyca pojawiła się w postaci "przypływającej" chmury, powinna minąć równie szybko, co się zaczęła.-na szkoleniach uczą całkiem ciekawych rzeczy. Między innymi właśnie tego. Nie ma się czego obawiać, zapewne za kilka godzin wiatr ustanie, i będą mogli wrócić. Rowan porzuciła hełm, i przycupnęła sobie na ziemi. Nastroszyła pióra, aby było jej cieplej.
Offline
Twórca gry
- Zapewne. Wiesz, że słabo znam się na meteorologii i nawigacji.
Dlaczego niby ma się z nią sprzeczać? Skoro ona wie więcej na dane tematy, to nie warto się wywyższać.
Offline
-Jeśli będzie inaczej otoczymy się ogniem i pozwolimy ponieść wiatrowi wymijając przeszkody..-Mlasnęła i wróciła do cichego nucenia. Pomiędzy piórkami wytworzyła iskierki, które zadziałały jak fala ciepła rozchodząca się po ciele.
Offline
Na słowa władcy tylko wzruszyła ramionami. A co ją to niby interesuje? Każdy posiada inną wiedzę. Rowan zaczęła z nudów bazgrać pazurem po ziemi. Narysowała sobie drzewo, i kilka bliżej nieokreślonych symboli wokół niego. W końcu doszła do wniosku, że artysta z niej żaden, i jednym ruchem starła obrazek. Teraz tępo zaczęła gapić się w ścianę, jeśli tak to można określić.
-Nie będę się sprzeczać.-odpowiedziała puchaczowi, i myślami wróciła na daleką północ. Ciekawe, co porabia jej wesoła rodzinka... Może jej brat też przystąpił do armii królewskiej? To byłoby hmm... Ciekawe.
Offline
-Mówię, "Inaczej", by wszystko było jasne. Nie twierdzę, że się mylisz...-Westchnęła i zamknęła oczy. Wtuliła się w ściankę praktycznie się kładąc.
Offline
-A ja nie twierdzę, że Pani się myli.-odparła nieco zmęczonym głosem. Oczywiście, że mogła się mylić. Każdy ma do tego prawo. Rowan zamknęła oczy, lecz nadal pozostawała czujna. Chciała tylko doczekać końca śnieżycy. Potem wróci do drzewa, i zacznie trening.
Offline
Twórca gry
Ryuin zahukał znużony.
- Rowan, czy myślisz, że warto podjąć szkolenie tego... Lesaret'a? Wydaje się obiecujący.
Zadał to pytanie tylko po to, żeby przerwać ciszę.
Offline
Ona nie wtrącała się w rozmowę. Zaprzestała też nucić. Wiedziała, że to może być denerwujące gdy ktoś rozmawia.
Zajęła się rozmyślaniami na temat tego gdzie była i kogo spotkała.
Offline
-Denerwujący, nie obiecujący. Choć, może ma jakiś tam potencjał.-powiedziała, i spojrzała na Rozalię. I to naprawdę rodzina Ryuina? Nawet nie podobni. Sowa westchnęła, po czym lekko potrząsnęła głową. Burza... Ucichła? Rowan podeszła do wyjścia, i zerknęła na pogodę. Wszystko było w śniegu. Ale miała rację. Śnieżyca się skończyła.
-Nareszcie koniec.-mruknęła.
Offline
Twórca gry
Prawie natychmiast wyskoczył z wnętrza kryjówki. Wzbił się w powietrze i przez kilka minut szybował nad lasem wypatrując ofiar śnieżycy. Albo nieszczęśników przykrył śnieg, albo mieli szczęście- nic nie zobaczył.
Po oględzinach przysiadł na jakiejś sośnie i rozejrzał się dookoła.
Łypnął groźnie oczami na rudą wiewiórkę przebiegającą między nowopowstałymi zaspami.
Offline
Wychyliła się na zewnątrz. Rozglądnęła się i poleciała. Wolała latać między drzewami. Ufała swojej zwrotności. Po chwili była już na drzewie obok.
Zgarnęła trochę śniegu lądując na gałęzi. Widząc wzrok czarnego podążyła jego śladem i spojrzała na wiewiórkę.
Offline
-Nie patyczkujcie się.-mruknęła, i wystawiła w locie przed siebie szpony, które za chwilę pochwyciły i uśmierciły drobnego ssaka. Rowan usiadła na gałęzi, i zaczęła zjadać ofiarę. Dużo futra, mało mięsa. Normalnie oszustwo. Gdy skończyła spojrzała na sowy.
-Więc?-zapytała, i przeskoczyła na inną gałąź. Chciała już stąd odlecieć.
Offline
-Nie mam nic do roboty więc będę latała póki co za wami...-Wzruszyła barkami i przeciągnęła się jak to ptak.
Spojrzała na niebo. Wyglądało jakby zaraz miały się przebić promyczki słońca.
Po śnieżycy zawsze było tak rozkosznie spokojnie. Westchnęła patrząc na zaspy.
Offline
-Proszę bardzo.-mruknęła w odpowiedzi i przyjrzała się swoim szponom. Przydałaby się na nie zbroja... Ale ciągle brak kowala! Trudno. Niedługo do królestwa się jakiś napatoczy. Wtedy sowa przypomniała sobie o masce, lecz nie poleciała po nią. Była już i tak zniszczona.
-Polecam powrót na drzewo.-powiedziała i podniosła dumnie głowę.
Offline
Twórca gry
Ryuin zwrócił w ich kierunku głowę.
- Niech będzie i tak...
Wzbił się w powietrze i odleciał do Drzewa.
//zt. Drzewo obrad (księżyc)/
Offline
Przypomniała sobie o swoich srebrnych szponach... Ale nie były im teraz potrzebne.
Uderzyła skrzydłami i zbiła się w powietrze. Poleciała za Ryuim'em.
/zt Drzewo obrad (księżyc)
Offline
Rowan zahukała, i poleciała za władcą. Nareszcie do domu! Jej lot był majestatyczny i bezszelestny. Jak zawsze zresztą.
//zt./
Offline